Chcielibyśmy poznać, kim jesteś?




Dobra prezentacja, czyli jaka?

BLOG

Większość osób na dźwięk słów „przygotuj prezentację” zamiera, potem otwiera program do tworzenia prezentacji typu PowerPoint. Tworzy serię następujących po sobie slajdów i liczy, że kiedy dojdzie do ostatecznej prezentacji, „coś powie”. Często tak właśnie bywa. Prowadzący coś mówi lub czyta treść slajdów. Słuchacze walczą z sennością lub pokusą sięgnięcia po smartfon. A przecież prezentowanie – komunikowanie idei, pomysłów, produktów czy konceptów – to jedna z 4 kluczowych kompetencji XXI wieku, obok umiejętności pracy w grupie, produktywności opartej na wytrwałości w działaniu czy krytycznego myślenia i uczenia się.

Umiejętności prezentacyjne (presentation skills) to nie tylko talent do wystąpień publicznych. To przede wszystkim narzędzie, które pomoże studentom stawić czoło wyzwaniom, które ich czekają. Obojętnie, czy są na kierunkach humanistycznych, technicznych czy biznesowych. Obojętnie, czy będą menedżerami, informatykami czy naukowcami. Benjamin Franklin stwierdził kiedyś, że w życiu pewne są tylko podatki i śmierć. Dla mnie pewne jest to, że na jakimś etapie swojego życia trzeba będzie prezentować. Często w języku angielskim.

Wszystko jest prezentacją

Prezentacji nie możemy traktować jako odrębnego bytu. Umiejętność prezentowania swoich pomysłów powinna być dla studentów tą kompetencją, którą należy wzmacniać, trenować i testować w wielu kontekstach. Rozmowa kwalifikacyjna, podsumowanie projektu, wystąpienie na konferencji, prowadzenie warsztatu, mowa motywacyjna do zespołu, negocjacje – wszystko to formy, które warto poznać. I koniecznie ćwiczyć. Nie zapominając przy tym, że w środowisku wielokulturowym coraz częściej komunikacja będzie się odbywać w języku angielskim.

John Biggs, po zorganizowanym w Gdyni konkursie TechCrunch Disrupt, wystawił nam bardzo niską notę. O startujących w konkursie młodych polskich przedsiębiorcach powiedział jedno: nie potrafią prezentować swoich pomysłów po angielsku! Dodał też, że to wielka szkoda, bo kraj z takim potencjałem nie może sobie pozwolić na takie braki w obszarze komunikowania idei! Tworzenie projektów to jedno. Komunikowanie ich – to coś zupełnie innego.

Problemy z komunikowaniem pomysłów dotyczą nie tylko młodych przedsiębiorców (start-upowców, którzy często kończą techniczne kierunki). To pięta achillesowa młodych naukowców, humanistów (sic!), studentów kierunków menedżerskich. Pracując co roku nad ponad 220 wystąpieniami z zespołami z różnych środowisk, widzę, jak wiele jest do zrobienia. Na studiach jest jeszcze na to czas. Szczególnie że zajęcia z nauczania języka obcego to idealny moment, by kształcić kompetencje językowe i… umiejętności prezentowania pomysłów.

Każdą komunikację można traktować jako prezentację. Czasem ta komunikacja przesądzi o tym, czy dana idea znajdzie naśladowców, czy dany koncept znajdzie zrozumienie, a projekt zostanie zrealizowany. Szkoda by było, gdyby nasze idee przegrywały z innymi tylko dlatego, że są gorzej komunikowane.

To pitch is human

 Daniel H. Pink zatytułował swoją książkę To Sell Is Human. Pokazuje w niej, że „sprzedawanie” pomysłów jest naszą naturalną umiejętnością, którą można kształcić. Często parafrazuję ten tytuł, mówiąc to pitch is human. Wierzę, że umiejętność zwięzłego i szybkiego prezentowania swoich przekonań, pomysłów, treści jest kluczowa. Co więcej, wiem, że jest kompetencją, którą można i trzeba kształcić. Warto jednak pracować w określonych ramach. Dlaczego? Bo taka praca uczy pokory i zwięzłości. Podczas konferencji TED mówcy mają 12 lub 18 minut na przedstawienie swojej koncepcji. Nawet jeśli dotyczy ona spraw tak skomplikowanych jak pola grawitacyjne czarnych dziur czy neuropsychologia śmiechu. Start-upowcy (młodzi przedsiębiorcy) mają często 3 minuty, by zaprezentować swoje pomysły inwestorom. Nawet jeśli są to wysoce skomplikowane rozwiązania – jak sztuczna inteligencja czy skomplikowane produkty ICT. Ramy czasowe to jedno, dobra struktura prezentacji to drugie. Płynne podawanie prostej narracji w angażujący sposób to też coś zupełnie innego. Jednak wszystkie te elementy trzeba łączyć i kształcić równocześnie. Można to robić, bazując na kursie Keynote z wykorzystaniem najlepszych wzorców – prezentacji TED.

Jak przygotować dobrą prezentację, bazując na TED

 Prezentacje wygłaszane podczas konferencji TED są wdzięcznym materiałem do pracy. Łatwo poddają się analizie i mogą być inspiracją dla początkującego i zaawansowanego mówcy. Co więcej – mimo iż są przygotowywane pod konkretny format, stanowią źródło wiedzy, jak tworzyć dobre prezentacje. Przede wszystkim dlatego, że są to najlepsze z najlepszych formatów.

Bazując na materiałach z konferencji TED omówionych w kursie Keynote, można jednocześnie wzmacniać kompetencje językowe i umiejętności dobrego przekazywania informacji. Czyli takiego, które łączy funkcję perswazyjną z informacyjną. Zwłaszcza że w samym kursie uwzględniono swoisty „tutorial mówcy” w formie Presentation Skills Curriculum (umieszczony na końcu każdego rozdziału). Ja korzystam z zawartych tam sugestii, pracując na co dzień ze start-upami, pracownikami korporacji czy naukowcami, którzy przygotowują się do wystąpień. Lista tych, którzy potrzebują wsparcia i ukierunkowania, jest duża. Na szczęście są narzędzia.

Presentation Skills Curriculum – klucz do sukcesu każdego prezentera

Każda z opracowanych z dydaktyczną precyzją lekcji zawiera elementy, które wzmacniają umiejętność aktywnego słuchania, pisania, mówienia. Czyli dokładnie tego, co potrzebne jest ludziom, aby sprostać wymaganiom zmieniającego się krajobrazu rynku pracy. Jednak dla mnie najistotniejsze jest równoczesne kształcenie kompetencji językowych i tzw. presentation skills. Te ostatnie można ćwiczyć, wykorzystując właśnie Presentation Skills Curriculum, które podsumowuje każdy rozdział podręcznika. Każdorazowo jest to jedna sugestia w formie ćwiczenia wzmacniającego konkretną umiejętność. Dotyczą one na przykład umiejętności budowania wartościowego wstępu i zakończenia. Zawierają porady dotyczące perswazji, formułowania tez, autentycznego przekazu.

Jednym z większych wyzwań dla osób prezentujących jest zawsze stworzenie wiarygodnego, interesującego wstępu. Takiego, który zaprosi słuchaczy do wysłuchania całości i dobrze narysuje „terytorium”, po którym się będziemy poruszać. Często nazywam ten wstęp big picture albo big idea. Bez względu na to jednak, jak go nazwiemy, trzeba pamiętać, że dobry wstęp:

  • łatwo wprowadza główny wątek i tezę (czasem sygnalizuje problem, jeśli będziemy prezentować rozwiązanie),
  • zawiera mocne i krótkie stwierdzenia, które wręcz powinny wzbudzać emocje (konieczne dla skupienia uwagi),
  • bazuje na prostych schematach i mocnych kontrastach,
  • nie zawiera wyświechtanych formułek i zgranych frazesów.

Takie właśnie dobre wstępy tworzą mówcy TED. Na ich przykładzie pracowałem też nad wstępem z jedną z młodych uczestniczek Alfa.sc – inicjatywy powołanej do życia przez grupę funduszy inwestycyjnych takich jak Infini, Impera Alfa, PIBIR i SpeedUp Venture Capital Group, skupionych wokół programu Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, BRIdge Alfa.

Case study: Science of business, business of science

Jednym z ważniejszych zadań każdej osoby, która tworzy prezentacje (obojętnie, na jaki użytek), jest przemyślenie wstępu. To, jak zaczynamy, często przesądza o sukcesie całości. Podczas warsztatu, który prowadziłem, najlepiej poradziła sobie z tym zadaniem młoda naukowiec, prezentująca aplikację do monitorowania poziomu polifenoli w owocach.

Kiedy powiedziałem, że wstęp to zaproszenie dla słuchacza, po którym musi się on zorientować, po jakim terytorium będzie się poruszał i czy jest ono dla niego na tyle ciekawe, by poświęcić 3 minuty swojego życia na słuchanie (i kiedy wskazałem narzędzia, które pozwalają taki wstęp zbudować), powiedziała:

Francuski paradoks polega na tym, że Francuzi jedzą tłusto, jedzą późno i piją dużo czerwonego wina. Mimo to chorują na serce X razy rzadziej niż Polacy. Czemu? Tajemnica tkwi w polifenolach. Tych, które zawarte są w czerwonym winie. Ale nie tylko – w Polsce ich doskonałym źródłem mogą być owoce i soki owocowe. Problem polega na tym, że obecnie możemy wykryć zawartość polifenoli dopiero w gotowym produkcie – soku, przecierze. Wtedy, kiedy jest już za późno na działanie. I kiedy producent nie może już nic zrobić. My opracowaliśmy rozwiązanie, które pozwoli określić zawartość polifenoli w owocach – przed procesem produkcji.

Dobra, prosta narracja. Poza słowem polifenole nie było nic z akademickiego żargonu. Nie bała się utracić „splendoru”. Jej wstęp bazował na:

  • jasnym, konkretnym komunikacie,
  • prostych opozycjach – paradoksach,
  • ciągu przyczynowo-skutkowym.

Wszystkie dobre prezentacje są podobne. Każda zła jest zła na swój sposób. Kompetencje komunikowania idei i projektów często stanowią aż 85% naszego sukcesu. Jasne, że świetna prezentacja nie uratuje złego projektu. Szkoda by jednak było patrzeć, jak świetne polskie projekty giną w zglobalizowanym świecie, bo są źle prezentowane po angielsku.